NIECH WSZYSCY CZUJĄ, ILE WARTA JEST MIŁOŚĆ - TAŃCZMY.

Martyna & Mikołaj, maj 2021

Chciałabym Wam przedstawić uroczą parę Martynę i Mikołaja.
Ich miłosna historia rozpoczęła się w 2012 roku i od tamtej pory „pozostali ze sobą na zawsze”. 😉 Wspólnie zjeździli Europę wzdłuż i wszerz, zwiedzając urocze zakątki odległych, malowniczych miast. I tak, przez wiele lat dzieląc ze sobą miłość do dalekich podróży, dobrej kuchni i nauk medycznych, ułożyli plany na wspólną przyszłość. Gdy w Rzymie 2018 roku wybrzmiało magiczne „Tak”, rozpoczęła się jedna z ich najważniejszych podróży (i przy okazji też nasza współpraca ;)).

Wesele zaplanowaliśmy na 2020 rok. Gdy para młoda zdecydowała o pozostaniu na stałe w Szwecji, jeszcze nikt z nas nie przypuszczał, jak bardzo skomplikowane będą ostatnie organizacyjne szlify.

Sytuacja pandemiczna spowodowała, że realizacja wszystkich przyjęć ślubnych stanęła pod znakiem zapytania – naszego również.

Ostatecznie byliśmy zmuszeni zmienić termin uroczystości na kolejny rok. Wiązało się to z przygotowaniem niezliczonej ilości aneksów do umów, relokacją niezbędnych elementów przyjęcia a przede wszystkim z ustaleniem nowego, dogodnego terminu dla wszystkich podwykonawców. Mimo ogromu pracy jaką wykonaliśmy – to czekanie zdecydowanie z tego wszystkiego było najtrudniejsze. Do ostatniej chwili nie mieliśmy pewności czy przyjęcie to będzie mogło się odbyć dla dwudziestu czy stu pięćdziesięciu osób przez co równie szybko zmieniały się pomysły i wizje tego jak mógłby wyglądać ten dzień. Nie pomagał nam w dodatku dzielący nas dystans, który skutecznie uniemożliwiał wspólne kawy i pałaszowanie wysokokalorycznych ciast najlepszych kawiarni. Oprócz spotkań i rozmów były też sprawy nieco ważniejsze, z którymi naturalnie musieliśmy sobie poradzić np. gdy wszystkie linie lotnicze zostały wstrzymane na zdjęcie miar smokingu umawialiśmy się czterokrotnie… ale do ślubu doszło. 😉

Od maja tego roku Martyna i Mikołaj są (w końcu) szczęśliwym małżeństwem!
Z tego miejsca, bardzo Wam dziękuję, że nie zrezygnowaliście z planów pobrania się.  Zdaję sobie sprawę, że po ponad dwuletnim oczekiwaniu na wymarzoną salę, zaproponowana przeze mnie zmiana terminu uroczystości, mogła Was dodatkowo zniecierpliwić. ;P

Mimo trzyletniego okresu przygotowań, całą uroczystość ponownie zorganizowaliśmy w dwa tygodnie! Dobra „kondycja fizyczna”, zdecydowanie pomogła nam wygrać pojedynek z czasem. 😉

W dniu przyjęcia wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani. Już o poranku w beauty room’ie panny młodej rozpoczął się proces układania loków i tworzenia ślubnych makijaży. Nawet pierwsze krople deszczu, które pojawiły się podczas przygotowań nie były w stanie nikomu zetrzeć uśmiechu z twarzy, a w szczególności młodej parze. Mogło to być spowodowane tym, że dzień uroczystości był w ich przypadku naprawdę, ale to naprawdę bardzo długo i cierpliwie wyczekiwany lub też tym, że są to naturalnie fajni, zabawni i uśmiechnięci ludzie. 😉

Znosząc tak wiele przeciwności losu, przyjęcie nie mogło okazać się niczym innym jak spektakularnym wydarzeniem. W pięknym i monstrualnym sanktuarium w Czerwińsku nad Wisłą odbył się ślub kościelny, a wesele zamiast w „amerykańskiej” rezydencji z basenem, w kameralnym i klimatycznym pałacu nieopodal Warszawy. Dekoratorzy zadbali o romantyczną atmosferę przygotowując strefę chillout na przepięknym dziedzińcu zieleni. Stoły ubrano w luksusową zieleń i złoto, z kwiatami w kolorze fuksjowego różu i bieli.

Najważniejszym jednak nie było miejsce, które w pełni sprostało wymaganiom pary młodej, a fakt, że w końcu, oficjalnie i wśród najbliższych mogli celebrować swoją miłość!

Pierwszy taniec przygotowany przez świeżo upieczonych małżonków był punktem kulminacyjnym celebracji tej uroczystości.
Do utworu Michaela Buble pt. „Love”, państwo młodzi zatańczyli nie walca, lecz dynamicznego i skocznego fokstrota! Nigdy wcześniej nie widziałam tak starannie dopracowanej choreografii, nawet w „You can dance”. 😉 Płynnie poprowadzone ruchy i skomplikowane sekwencje taneczne wprowadziły w zachwyt wszystkich obecnych na przyjęciu gości. Ich taniec był niczym długotrwały uścisk pełen emocji, romansu i pasji. „Niech wszyscy czują, ile jest warta miłość – tańczmy…”  Widowisko godne Broadway. Byłam przekonana, że będzie bis.

Zakończeniem tego magicznego popołudnia był widok kończącego się wina w Proseccovanie oraz w pełni szczęśliwej i zadowolonej pary młodej. Dowolne moje spojrzenie w ich stronę uświadamiało mi jak dosadnie cieszą się z każdej minuty tego co „tu i teraz”.  Za takim obrazem wszyscy bardzo tęskniliśmy, by w końcu mogli sobie powiedzieć:

Hold my hand. I’ll go anywhere with you… ”.

 

 

zdjęcia: @Elena Matiash
dekoracje: @Rock and Flowers
miejsce: @Pałac w Smoszewie
make-up: @Magdalena Atkins
upięcie: @Natalia Karaś

BĄDŹ NA BIEŻĄCO

Close

Dbałość o każdy szczegół sprawi, że ten wyjątkowy dzień stanie się dla Was urzeczywistnieniem marzeń.

Instagram

@bisouatelier.weddings

Media społecznościowe

angelika.cisek@bisouatelier.pl